środa, 16 maja 2012

Dziesiąty

Końcówka wieczora nie minęła mi nazbyt wykwintnie. Otóż Zayn zaraz po skończeniu legendarnego twitcama czym prędzej zebrał się do domu wspominając mi jedynie o tym, że jutro o dziewiątej przyjdzie po mnie Trish i wspólnie wybierzemy się do pracy. Szkoda, że Zayn nie dał mi możliwości przedyskutowania naszego pocałunku. Do końca dnia leżałem na kanapie obżerając się chrupkami i myśląc O NIM. O niczym innym. To było dziwne, ale ostatnio ogólnie spostrzegłem, że strasznie zdziwaczałem. Zresztą kto w dzisiejszych czasach nie ma w sobie czegoś z idioty?
Gdy rano obudził mnie dźwięk nieznośnego dzwonka nie wiedziałem gdzie jestem. No tak, cóż się dziwić, skoro zasnąłem na kanapie. Byłem cały zdrętwiały i czułem się niewygodnie w znoszonych ciuchach, więc czym prędzej pognałem wziąć prysznic. O dziwo nie trwał on zbyt długo gdyż miałem świadomość tego, iż niedługo w progu mojego domostwa zawita rodzicielka chłopaka, który sprawił, że totalnie zbzikowałem.
Mając na sobie jedynie bokserki i luźnawy t-shirt dobrnąłem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki mleko i upiłem kilka łyków. Następnie ściągnąłem z drzwi kartkę autorstwa Elizabeth i zaraz po zgnieceniu jej w nienaganną kuleczkę, wrzuciłem do kosza usadowionego pod zlewem. 
Dopiero po tej czynności pozwoliłem sobie wyjrzeć przez szybę. Pogoda nie należała do najgorszych, lecz również nie była cudowna. Dobry okres w londyńskiej atmosferze najwyraźniej przechodził chwile kryzysu, gdyż na niebie nie byłem w stanie ujrzeć niczego, niźli grubej warstwy gęstych chmur. Nic, żadnego przebijającego się przez nieszczęsną powłokę obłoków promienia słońca. Dobrze, że przynajmniej nie padało. Uśmiechając się pod nosem wreszcie zrobiłem coś, na co miałem ochotę od momentu wejścia do kuchni - zerknąłem na dom Malików. Z tego miejsca idealnie widziałem okno prowadzące do pokoju Mulata. Niestety, roleta była zasunięta po sam parapet, więc nie byłem w stanie dojrzeć zupełnie nic. Nawet najmniejszego prześwitu. No tak, było dość wcześnie, więc pewnie jeszcze spał. 
Kierując się na górę po drodze chwyciłem za jabłko usadowione w plecionym koszyczku na środku stołu, po czym smakowicie się w nie wgryzłem. Lubiłem jeść, choć zauważyłem, że ostatnio nie poświęcałem tej czynności tyle czasu, ile w normalnych warunkach. Podejrzane? Być może, ale nie będę się nad tym zastanawiał. Przecież to lepiej dla mnie, gdyż może wreszcie zgubię kilka kilogramów ciążących mojemu kręgosłupowi. 
Gdy znalazłem w szafie spodnie, które godnie mogłem wcisnąć na tyłek w dniu mojego pierwszego pobytu w pracy usłyszałem dźwięk telefonu. Niechętnie wywracając oczyma skierowałem się na dół, by sprawdzić kto próbował się do mnie dobić.
- Halo?
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. W czym mogę pomóc, zbłąkana niewiasto? - spytałem nad wymiar podniosłym tonem. Aż sam dziwiłem się sobie, że potrafię zachować taką powagę w tak banalnym momencie, jak rozmowa z mamą. 
- Halo? Niall?!
- Nie, święty Mikołaj. Mamuś, skoro wykręcasz do mnie numer to po co się pytasz z kim rozmawiasz?
- Nieważne, myślałam, że pomyliłam numery. Dlaczego już nie śpisz?
Ciężko westchnąłem opierając się o framugę drzwi kuchennych. 
- Nie śpię, bo zaraz idę do pracy. A co byś zrobiła, gdybym faktycznie spał? Przepraszam, ale twoje zachowanie jest dość infantylne.
- A Ty co, z choinki żeś się urwał?
- Nie, naśladuję zachowanie mojej wychowawczyni. 
- Niall!
- Przepraszam. Coś się stało?
- Nie. Po prostu rozmawiałam z mamą Lizzie.
- I co?
- Jajeczko drogą szło. Mówiła, że Liz jest w Irlandii. To prawda? 
- Tak.
- A Ty?
- Nie.
- Coś się stało? - zbyt wiele pytań mamo, zdecydowanie zbyt wiele pytań. - Synu, wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Na prawdę o wszystkim? - wymowna cisza miała świadczyć za poświadczenie tych słów. - Dobrze, przyznam Ci się do czegoś... Pracuję w sex shopie.
- Niall, do jasnej anielki! 
- Mamuś, za bardzo zdrętwiałaś od momentu mojego wyjazdu. Spokojnie, nic się nie dzieje. 
- W takim razie dlaczego Elizabeth przyjechała tutaj sama? - wyczułem w jej głosie podejrzliwość i nadmierną powagę, więc postanowiłem z bastować ze zbyt  rozbrykanym poczuciem humoru. Ciężko westchnąłem, po czym (sam nie wiem po kiego licha gestykulując) odparłem.
- Faktycznie, ostatnimi czasy bardzo trudno jest mi dogadać się z Elką. Ale spokojnie, nie rozstaliśmy się. - bynajmniej na razie. - Pojechała do domu, żeby przemyśleć kilka spraw, gdyż definitywnie na niej ciążą. Jedyne o co mogę Cię teraz prosić to odrobina zrozumienia, wyrozumiałości i chęć mentalnej pomocy młodszemu synowi. Da się załatwić?
- Dla Ciebie wszystko. O której idziesz do pracy? No i w ogóle co to za fucha?
- Na dziewiątą. Pracuję w kwiaciarni, która należy do pani Miller.
- Pani Miller? Mama Zayn'a?
- Dokładnie ta sama kobieta. 
- Spotkałeś ją?
- Mieszkają naprzeciwko nas.
- O proszę, pozdrów ją ode mnie.
- Jasne. Mamuś, muszę kończyć bo chyba widzę jak wychodzi z domu. Pa, kocham Cię! - nie usłyszałem nawet jej głosu w celu przekazania mi podobnych wyznań, gdyż najnormalniej w świecie nadusiłem czerwoną słuchawkę. Nienawidzę przeprowadzać z nią telefonicznych konwersacji! Zresztą, wcale nie lubię z nią zanadto rozmawiać. Jest zbyt wścibska i nie potrafi rozszyfrować mojego poczucia humoru. Szkoda. Wygląda tak, jakby wcale mnie nie znała. Zresztą, aktualnie sam nie byłem w stanie powiedzieć o sobie nic konkretnego, gdyż wszystkie moje dotychczasowe spostrzeżenia na temat własnej osoby nagle zaczęły turlać się z wysokiego stoku na sam dół. A co najgorsze - nie mogłem nad tym zapanować, gdyż nie znałem rzeczy, która do tego doprowadziła.

Trish powiedziała, że na dzisiaj nie ma zaplanowanych nazbyt skomplikowanych działań, które miałyby mnie jakkolwiek przytłoczyć. Do moich zadań należało przeniesienie kilku worków ziemi z ciężarówki do szklarni, przesadzenie kwiatów do większych doniczek i dostarczenie kilku bukietów do domu klientów. 
Muszę przyznać, iż ta praca nie należała do nazbyt nużących. Bardzo miło spędzało mi się czas w tak doborowym towarzystwie, z tak miłym zajęciem w dłoniach. Brunetka nauczyła mnie nawet zrobienia pięknego bukieciku za niedrogie pieniądze twierdząc, że będę w stanie zrobić to samodzielnie wybierając się chociażby na imieniny do babci, czy coś w ten deseń. Miło z jej strony, że nie mając takiego obowiązku, tak ingeruje się w moje życie. Zayn ma prawdziwe szczęście mając taką kobietę u swego boku, gdyż moja mama jest w stanie jedynie wpychać we mnie jedzenie i pytać, czy nie boli mnie brzuszek. Kosmos.
- Niall, możesz tu na chwilę przyjść? - zawołała kobieta z wnętrza swojej pracowni. Czym prędzej zrzuciłem zielone rękawice z dłoni i pozostawiając rozgrzebaną ziemię wokół dużej, brązowej donicy pognałem w kierunku wołającego mnie głosu.
- Coś się stało?
- Mam dla Ciebie bojowe zadanie. - ja jedynie przysiadłem na kancie biurka i bacznie się jej przyglądałem. - Mógłbyś zanieść ten bukiet... - tu wskazała podbródkiem na składający się z pięciu herbacianych różyczek wokół których uroczo przewieszona była czerwona wstążeczka. - ... do jednego z klientów? Byłoby to twoje ostatnie zadanie na dziś.
- Nie ma sprawy. - obdarowałem ją uroczym uśmiechem, który Ona odwzajemniła. następnie podała mi karteczkę z dokładnym adresem osoby, która zamówiła owy prezent i już miała podarować mi sam przedmiot, gdy w pewnym momencie zmieniłem szlak naszej rozmowy. - Trish, mogę Cię spytać o jedną, drobną rzecz?
- Oczywiście, Blondasku.
- Co z Zayn'em? Zauważyłem, że dzisiejszego dnia wystrzegałaś się jego tematu niczym ognia.
Musiałem definitywnie dobić ją tym pytaniem, gdyż jakby zastygła w miejscu. Automatycznie starała się zezować spojrzeniem gdzieś na bok, lecz wreszcie utonęła w błękicie moich tęczówek. Nieznacznie się uśmiechnęła, po czym ciężko wzdychając, przeczesała włosy palcami.
- Nie wiem co się z nim dzieje. Uważam, że zasługujesz na krztę prawdy w tej sprawie... Nie wiem co wczoraj robiliście, lecz po powrocie Zayn'a do domu cały czas siedzi w swoim pokoju i nikomu nie pozwala tam wejść. Gdy lekko uchyliłam drzwi zaczął wrzeszczeć, że naruszam jego przestrzeń prywatną i chamsko zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Ale... Przez ten ułamek sekundy gdy na niego patrzyłam spostrzegłam, że siedział na parapecie i paląc papierosa wbijał wzrok w Wasz dom. Pominę już fakt, iż nigdy wcześniej nie palił na terenie domu. Zawsze uważał, że nie chce nas niepotrzebnie truć. - przerwała swój monolog głośnym westchnięciem, po czym bezwiednie opadła na oparcie fotela. - Niall, nie wiem co się stało, i nawet w to nie wnikam, ale może powinieneś do niego pójść i z nim porozmawiać? Nie chcę, żeby znów się tak zachowywał, zbyt wiele mnie to kosztowało.
- Znów? - uniosłem pytająco brew ku górze, a kobieta znów wypuściła powietrze przez nozdrza.
- Mogę być z Tobą szczera? Matko, wiem, że mogę. W rzeczywistości ta cała gadka z ojcem Zayn'a, to kłamstwo. Historyjka wyssana z palca na poczekaniu... Wprawdzie Malik przyczynił się do tego, że przestaliśmy jeździć do Irlandii, lecz prawdziwy powód leży po stronie mojego syna.
- Jak to? - wytrzeszczyłem na nią oczęta podpierając się na biurku. - Nie chciał mnie... to jest, Waszej rodziny, odwiedzać?
Trish melodyjnie się zaśmiała.
- Tym "mnie" trafiłeś w sedno. Nie chcę zdradzać jego sekretów, gdyż wiem, że byłby na mnie o to wściekły, ale powiem Ci tyle, że błagał mnie o to, byśmy nigdy więcej nie przyjeżdżali do Mullingar. Wiesz dlaczego? Bo miał obsesję na Twoim punkcie. Zawsze powtarzał: Niall to, Niall tamto, aż wreszcie zauważył, że...
- Że co?
- Że nie podobają mu się dziewczyny.
Zamarłem. Kobieta tak szybko jak udzieliła mi odpowiedzi, tak w równo szybkim tempie zakryła usta dłonią zdając sobie sprawę z tego, że właśnie powiedziała coś, czego nie powinienem był wiedzieć. Początkowo wbiłem wzrok w jeden punkt mając wrażenie, że zapomniałem jak się mruga. Czyli, że Malik jest... homoseksualny? Dlaczego mi tego nie powiedział? Zrozumiałbym... I ten nasz pocałunek. Matko, w co ja się wpakowałem?!
- Czy.. On się we mnie zakochał?
- Przykro mi Nialler. Takie są fakty.
- Przykro Ci?
- Podejrzewam, że... tak? A nie powinno? Ta wiadomość zrujnuje Ci życie. Masz dziewczynę, teraz również i pracę, a tu nagle dowiadujesz się, że Twój najlepszy przyjaciel myśli o Tobie w na tyle zbereźny sposób, by bać się przyłapać go chociażby na spoglądaniu na Twoją twarz.
- Dziękuję.
- Za co? - było widać dezorientację na jej twarzy. Ja jedynie parsknąłem śmiechem, by następnie wyciągnąć z wazonu drobny bukiecik.
- Za to, że pomogłaś mi dokonać ważnego wyboru. - szepnąłem jej nad uchem, po czym muskając ją w policzek pognałem w stronę wyjścia. - Do zobaczenia jutro o 10!
- Pa! - usłyszałem nieco niemrawy głos kobiety w odpowiedzi.

Kilkakrotnie zastukałem w drzwi, które prowadziły do Komnaty Tajemnic, powszechnie znanej, jako pokój Zayn'a. Słyszałem, że tam jest, gdyż uderzanie w strony od gitary roznosiły się echem po całym korytarzu. Byliśmy w domu sami, gdyż wchodząc od ich mieszkania minąłem się z Wal, która poinformowała mnie o wyjściu na urodziny do przyjaciółki Saaf. Miło z jej strony, że pomaga mamie w opiece nad tym szkrabem. Niemniej jednak Trish jeszcze nie wróciła z kwiaciarni, co dawało mi jedynie większe poczucie pewności siebie. Mogliśmy na siebie wrzeszczeć, lecz tak czy siak nikt z domowników by tego nie usłyszał. To chyba dobry znak.
Ponowiłem pukanie, lecz odpowiedzią na nie było jedyne ciche "Odejdź." Ciężko westchnąłem, po czym poprawiając koszulkę odparłem z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Zayn, to ja. Otwórz.
Sezamie otwórz się! Po prostu jak na zawołanie, nie minęła sekunda, a drzwi stały przede mną otworem. O ile nie miałem zaliczyć postury Zayn'a stojącego w futrynie i wbijającego we mnie swe hipnotyzujące spojrzenie. Jak gdyby nigdy nic wyminąłem go wchodząc wgłąb pokoju. Roleta wciąż była zasunięta, a w pokoju unosił się obłok dymu spalonych papierosów. Automatycznie zacząłem kasłać, więc uchyliłem okno, po czym opierając się o parapet odwróciłem się w stronę swojego towarzysza. Ten wtórnie siedział na skraju swojego świeżo pościelonego łóżka i bazgrząc coś na kartce starał się ułożyć jakąś konkretną melodię.
- Co robisz?
- Po co przyszedłeś?
- Nieładnie odpowiadać pytaniem na pytanie. - skarciłem go śmiejąc się pod nosem. - Zayn, co się z Tobą dzieje?
- Nasłała Cię moja mama?
- Nie. Znaczy... Rozmawiałem z nią, ale Ona jedynie pomogła mi podjąć decyzję, żeby Cię odwiedzić.
- Miło.
- Nie bądź taki oschły. Wczoraj jakoś miałeś chęci do śmiania się i robienia innych debilnych rzeczy. Co się dzieje?
- Horan, nie mam ochoty dyskutować na ten temat.
- Dobrze, rozumiem. W takim razie może porozmawiamy o... Bo ja wiem... Twojej orientacji? Wiesz, dało mi wiele do myślenia Twoje nagłe wzburzenie w momencie, gdy chciałem o tym porozmawiać na twitcamie.
Chłopak z wrażenia aż upuścił ołówek. Spojrzał na mnie ogromnymi oczyma i jeszcze bardziej miałem pretensje do Boga, że musiał obdarować go tak pięknymi, czekoladowymi tęczówkami. Ja jedynie zaśmiałem się pod nosem i przeszedłem się z jednego końca pokoju na drugi, celowo mijając go jak najwolniej potrafiłem.
- Wiesz, że możesz mi zaufać. Ale nie wiem, czy ja mogę ufać Tobie.
- Możesz mi ufać.
- Doprawdy? W takim razie dlaczego wymyśliłeś tą historyjkę z Twoim ojcem? Wiem, że to nie On był głównym czynnikiem zakończenia Waszych przyjazdów do Mullingar.
- Skąd wiesz?
- Wiem więcej rzeczy, niż Ci się wydaje, drogi chłopcze.
- Czego ode mnie chcesz?! - wrzasnął odrzucając gitarę na łóżko i automatycznie podnosząc się do pozycji stojącej. Ja jedynie stałem obok wielkiej szafy z lustrem i bacznie przyglądałem się jego zachowaniu.
- Żebyś przyznał się, że kłamałeś mówiąc mi przy okazji, co skłoniło Cię do tego postępku.
- Nie Twój zasrany interes, Farbowany!
- Tak sądzisz? Bo wiesz, myślałem, że skoro jestem epicentrum tego cyrku, to powinienem o wszystkim wiedzieć.
- Słucham? Zaraz... O czym dokładnie rozmawiałeś z moją mamą?
- Takie tam, wiesz... Miłość, szacunek, szczerość, wsparcie, zaufanie. - zacząłem wyliczać udając durnego filozofa, który domniema nad sensem życia przy flaszce wódki.
- Horan, do kurwy nędzy! - spojrzałem na niego zaciskając usta w prostą linię.
- Powiedz dlaczego nie przyjeżdżaliście.
- Chcesz wiedzieć? Dobra, podaję kawę na ławę. Bo się kurwa w Tobie zabujałem, zadowolony?!
Kochałem go w momentach, gdy był taki brutalny i energiczny. Gdy zabijał mnie wzrokiem aż czułem ciarki przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Dopiero po chwili dostrzegłem wygaszone ogniki w jego oczach, więc uznałem to za idealny moment na wyznanie prawdy. Wszystko, by wtórnie ujrzeć te iskry szczęścia.
- Zayn? Dla Twojej informacji, jestem cholernie dumny, że wreszcie to z siebie wykrztusiłeś.
- Co?
- Gówno, jeden zero. Teraz przynajmniej wiem, że nie jako jedyny mam kosmate myśli o kimś, kto swego czasu uczył mnie zarywać do dziewczyn. Cholera, że też wtedy nie zauważyłem, że mnie one nie pociągają... - zacząłem mlaskać coś pod nosem, a brunet jedynie stał w miejscu i głupio się we mnie wpatrywał.
- Chcesz powiedzieć, że... No, wiesz.. Bo..
- Zauroczyłem się w Tobie, idioto. - walnąłem prosto z mostu przygryzając policzek od środka. Dokładnie w tym samym momencie znów zauważyłem zapaloną lampkę w jego źrenicach. Nie wiem kiedy, lecz nagle poczułem silne uderzenie w plecy. Otóż Malik podszedł do mnie przyciskając mnie tym samym do ściany. Przyłożył do niej dłonie, po czym lekko się nade mną nachylił.
- Nie żartujesz sobie ze mnie?
- Gdybym żartował, to zrobiłbym to? - spojrzałem na jego usta, po czym namiętnie się w nie wpiłem. Tak wielka żądza czyjegoś pocałunku powiązana z nagłym przypływem adrenaliny jeszcze nigdy nie wypełniła mojego mózgu. To był moment, który na długo pozostanie zapisany w mej pamięci, definitywnie. Czułem, że dobrze postąpiłem, gdyż wreszcie zdobyłem świadomość tego, co, a właściwie kto, był powodem moich zachwiań emocjonalnych - właśnie Zayn Malik.
Nie musiałem długo czekać na jego ruch. Automatycznie obdarował mnie słodkim muśnięciem ust, chwytając mnie tym samym za zaróżowione policzki. Uśmiechnąłem się zadowolony z tego postępku, po czym chwytając go za plecy przyciągnąłem go do siebie. Ten pocałunek był o niebo lepszy niż ten drętwy całus przed kamerą. Tym razem poczułem, że nie robi tego pod presją, tylko z ogromnym uczuciem i radością. W tym samym momencie chwycił mnie za biodra i pociągnął za sobą, przez co obydwoje wpadliśmy na drzwi, domykając je tym samym do końca. Następnie obydwoje zawędrowaliśmy w tył, nie zaprzestając wpijać się we własne wargi, aż wreszcie natknąłem się na miękki materac. Bez oporu na niego opadłem, a brunet usiadł na mnie okrakiem. Pozwoliłem sobie wsunąć dłonie pod jego koszulkę przejeżdżając opuszkami palców po jego wyrzeźbionym torsie. Bóg, nie mężczyzna. Gdy zaciągnąłem ją na tyle wysoko, by zaprzestać naszej wymiany śliny mój towarzysz zwinnie zrzucił ją na podłogę, po czym powrócił do czynności, jaką było masowanie swoim językiem mojego podniebienia.
W głowie przemknęło mi w tym czasie milion obrazów, wszystkie jednak powiązane były z nim. Nigdy nie zwracałem uwagi na jego inność. Być może jeszcze wtedy nie była ona taka widoczna. Ale dobrze, że sprawa nabrała takiego obrotu. Teraz wiem dlaczego towarzystwo kobiet stanowiło dla mnie taki dyskomfort - czułem się przy nich jak Ken. Ładnie wyglądałem, towarzyszyłem w wielu uroczystościach, lecz nie miałem sprzętu, który mógłby je zadowolić. Może nie tyle nie miałem, ile nie chciałem się z nimi dzielić tak ważnymi dla każdego człowieka sprawami, jak kontakty seksualne. Były one zarezerwowane dla tego pana, który aktualnie pozbył się mojej rozciągniętej koszulki z niezbyt wyrzeźbionej klaty.
- Niall?
- Słucham... - wyszeptałem gdzieś między pocałunkami. Wtedy On ujął moją twarz w dłonie, po czym słodko się uśmiechając, szepnął mi prosto w drgające wargi.
- Kocham Cię.
Spojrzałem na niego nieco rozbieganym wzrokiem. Był tak idealny, że aż sam bałem się przyznać do tego, że dałbym wiele, by móc nim być. Ten wpatrywał się we mnie z wyraźną miłością i radością wymalowaną na jego, jak dotąd, marmurowej twarzy. Dopiero po chwili dotarło do niego co właśnie oznajmił. Działały na niego emocje, doskonale go rozumiałem. Z jego mimiki twarzy wyraźnie wyczytałem, że jest mu głupio i już unosiły się w powietrzu słowa, które miały temu zgrabnie zaprzeczyć, gdy ubiegłem go podobnym wyznaniem wtórnie wpijając się w jego wargi, szyję, tors i inne, wyższe partie ciała.


// Hue hue hue . Nie jest genialny , ale chyba Was zadowolił, bynajmniej właśnie takim faktem się łudzę. Przede wszystkim chcę Wam podziękować za tak liczne komentarze względem mojej ostatniej notki. To bardzo miłe, że tak wiele osób pokusiło się o przeczytanie i wyrażenie własnej opinii na ten temat. Jak widzicie staram się jak najszybciej dodawać najnowsze wpisy, gdyż bardzo chcę Was uświadomić w przekonaniu, iż jesteście dla mnie BARDZO ważne. Piszecie mi, że "pewnie mnie to nie interesuje, że to Wasz ulubiony blog." Otóż - jesteście w błędzie. Czytając takie słowa, owszem, mogę się z nimi nie zgodzić, lecz z pewnością jestem Wam bardzo wdzięczna, że staracie się mnie wspierać w mojej twórczości. Miejmy nadzieję, że nazbyt szybko się nie wypalę.
Przy okazji zapraszam Was na mojego twitcama, którego mam zamiar zrobić w piątek wieczorem. Będzie okazja do tego, by porozmawiać nie tylko o opowiadaniu, lecz o wszystkim co was trapi, gdyż jestem osobą otwartą na takie kwestie :) Ale przestaję już pisać to cholerstwo, gdyż i tak większość z was tego nie czyta ;D Jeszcze raz dziękuję, do usłyszenia w nn! :)
@ChelleHoralik

14 komentarzy:

  1. z tym rozdziałem przeszłaś samą siebie <3
    dziewczyno, kocham Cię!
    to jest najlepszy Ziall ever!
    przez cały odcinek na usta cisnęło mi się tylko 'awww'. Cieszę się, że tak szybko dodajesz rozdziały. Życzę dużo weny i czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się niebawem.
    ostatnie słowo,okej?
    KOCHAM.

    OdpowiedzUsuń
  2. na początku spokojnie, rozmowa przez telefon przypomina mi rozmowę z moją mamą, ogólnie luz i fajnie. potem wyznanie mamy malika, ja już tutaj się cieszę,wielkie oczy, radość i ogólnie łał. A POTEM, TO PO PROSTU ' O KURWA 'ŚMIEJĘ SIĘ JAK POJEBANA, CZYTAM CORAZ SZYBCIEJ, O KURWA ZAYN JEST BLIŻEJ, BLIŻEJ, CAŁUJĄ SIĘ *O* RZYGAM TĘCZĄ. PÓŹNIEJ CORAZ BARDZIEJ, BARDZIEJ, LEŻĄ, ROZBIERAJĄ SIĘ, JA SIĘ PRÓBUJĘ OPANOWAĆ, ALE SIĘ CIESZĘ CORAZ BARDZIEJ, ZAKRYWAM USTA RĘKĄ, ALE NIE MOGĘ. POTEM TEN MU MÓWI, ŻE GO KOCHA, A JA JUŻ WSZYSTKO W DUPIE MAM, PO PROSTU ORGAZM ♥ JA SIĘ BOJĘ CO BĘDZIE JAK NAPISZESZ SCENĘ +18, WTEDY UMRĘ, ALE TO OPOWIADANIE JEST TEGO WARTE. MOŻE TO CHORE, ŻE PARA HOMOSEKSUALISTÓW W OPOWIADANIU AŻ TAK NA MNIE DZIAŁA, ALE NIE MOGĘ. KOCHAM CIĘ, JESTEŚ NAJLEPSZA, A TWOJE OPOWIADANIE JEST WYJEBANE W KOSMOS, NIE WAŻ SIĘ NIGDY WIĘCEJ ZAPRZECZYĆ. THE BEST STORY EVER, THE BEST PART EVER, THE BEST MICHALINA EVER, HAHAHA. SORRY ZA TEN BEZSENSOWNY KOMENTARZ, ALE TAK TWOJE OPOWIADANIE NA MNIE DZIAŁA, SIĘ JARAM *_____* AMEN. ♥ @mrshoran_buddy

    OdpowiedzUsuń
  3. nie żebym od wczora weszła tu z tysiąc raz, nie skądże. xD
    rozdział jest świetny. ten pocałunek Nialla z Zaynem cos cudownegoo. i ten jego tekst: "Zauroczyłem się w Tobie,
    idioto."<3
    dziękuje ci za tworzenie czegoś tak niezwykłego. <3
    [help-me-to-stay-strong] [melodyandmoments] [storiesabouteveryhing].blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany! Jakie to jest cudowne!! Najlepszy Ziall jaki czytałam! Zajebiście zrobiłaś, że to Zayn był gejem tak jakby od zawsze.. w innych opowiadaniach to przeważnie Niall taki jest ;d To potwierdza moje przypuszczenia, iż ten blog jest inny. Rewelacyjny, zajebisty, wspaniale napisany i za każdym razem piszczę jak głupia, gdy czytam kolejne rozdziały!! Już pominę fakt, że tak szybko je dodajesz, za co Cie ubóstwiam! A twitcama z chęcią obejrzę ;) Muszę w końcu zobaczyć autorkę, która funduje mi orgazmy x____x Tylko prosiłabym o jakąś godzinę tak mniej więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pani Horalik, jest pani moim mistrzem!
    Jezusiemaryjoprzenajświetszyboże, nie umiałabym sobie wyobrazić tego rozdziału lepiej :o
    Pamiętam jak scenę pocałunku w ostatnim rozdziale czytałam jakieś 3-4 razy.
    I boję się teraz, że przez ten rozdział nie pójdę do szkoły :O
    Będę go czytać cały czas tak długo, aż dodasz nowy! A chyba nie chcesz szkodzić mojej edukacji? :D
    + hahahha, poczucie humoru Nialla (jak rozmawia przez telefon)? - jakbym siebie widziała :DD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, że jest genialny !!! Kolejny orgazm <3 normalnie przez ciebie robię się niewyżyta :P hehe. Czytałam to przed szkołą, więc dzięki tobie mam bardzo dobry humor. Zayn gejem i Niall go kocha !!!! Nareszcie <3 tylko teraz co z Liz ??? O matko czy on jej powie ??? A ten tekst do mamy przezabawny. Każdy wyraz twojego opowiadania = smajl na mej gębie :P ja chcę już 11 teraz ja chcę więcej takich scen <3 o matko chyba naprawdę jestem niewyżyta :O Jesteś cudowna dziewczyno <3 myślałaś nad książką ??? jeśli nie to zacznij !!! Kupię ją <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rajciu. To wszystko jest takie piękne. Tak się cieszę, ze Niall i Zayn są razem, ze szok. :D Ten ich pocałunek ... Nie wiem co napisać. W głowie mam totalny rozpierdol. Myśli pędzą jak szalone, a serce zaraz wyskoczy mi z pierśi.
    TO NAJLEPSZE BROMANCE Z ZIALL'EM !

    OdpowiedzUsuń
  8. O MÓJ BOŻE ALE SIĘ TYM JARAM! ;D TAK STRASZNIE SIĘ CIESZĘ ŻE NIALL I ZAYN W KOŃCU WYZNALI SOBIE MIŁOŚĆ *____* TYLKO TERAZ CO Z LIZZY? PEWNIE SIĘ WŚCIEKNIE XD WGL ROZJEBAŁA MNIE ROZMOWA NIALL'A Z MAMĄ XD I JAK ROZMAWIAŁ Z TRISH TO JUŻ SIĘ BAŁAM ŻE NIC MU NIE POWIE, ALE NA SZCZĘŚCIE POWIEDZIAŁA :D ECH, MAM WRAŻENIE ŻE JA ZA BARDZO TO PRZEŻYWAM XDD A DO OSTATNIEJ SCENY POCAŁUNKU I WGL TO JA NIE MAM SŁÓW *____* JESTEM TAKA PODJARANA ŻE DZISIAJ NIE ZASNĘ HAHA :D

    OdpowiedzUsuń
  9. nie spodziewałam sie takiego obrotu zdarzeń ale notka jest boska <3 i strasznie sie cieszę ze zawsze tak szybko dodajesz nowe ;) czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. JARAM SIĘ TYM!
    jesteś świetna i masz talent ; )
    a notka po prostu boska *__*
    czekam na kolejną

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja ci swoją opinię wyrażę na twitcamie jutro... TAK ! WBIJĘ ! :D A TY MASZ COŚ ZAŚPIEWAĆ SKRZACIE <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Koralik to było zajebiste ! ;D weź ej napisz jakiś gejowski sex, bo mnie podnieca lol <3

    OdpowiedzUsuń
  13. rzygam tęczą . Wymiatasz kobieto <3

    OdpowiedzUsuń
  14. asgvjzdncjklh icrfhiauwezmpoJAUIEGH89IOXMA9POQIepIu09DUMSJ,OPCW9IXM90AWZ-Q[HIYUFYTD56dtyfyubijkn ♥♥♥ KOCHAM!

    OdpowiedzUsuń