poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Drugi

Lizzie zerknęła na mnie z pewną dozą niepokoju. Czyżby ona również nie wierzyła w to, że owe miejsce należy tylko i wyłącznie do nas? Nie, przecież nie może czytać w moich myślach. LUDZIE, OGARNIJMY SIĘ! Posłałem w jej kierunku szeroki uśmiech, po czym musnąwszy ją w czubek głowy zwinnie ją wyminąłem. Bez zbędnych ceregieli wparowałem do przedpokoju, lecz nie od razu ujrzałem, kto zamierzał skłócić naszą sielankę, której towarzyszyła ekscytacja spowodowana nieokiełznanym szczęściem.
Otóż drzwi od domu były lekko uchylone, więc nie byłem w stanie nic zauważyć. Drapiąc się po głowie bezszelestnie podszedłem do kawału drewna i ujmując gałkę od drzwi, lekko je uchyliłem. Moim oczom ukazała się roześmiana twarzyczka małej dziewczynki, która sięgała mi ledwie do pasa. Miała ogromne, zielone oczy i kruczoczarne, sięgające do ramion, włosy, które bezwiednie opadały na jej chuderlawe ramionka. Na mój widok na jej buźce wymalował się jeszcze szerszy uśmiech, ukazujący puste miejsce po ząbku, który musiał jej niedawno wypaść. 
- Dzień dobry! - krzyknęła samoczynnie ujmując moją wolną rękę, po czym energicznie nią potrząsnęła. - Jestem Safaa. - grzecznie się przedstawiła wbijając we mnie swe ogromne ślepia. 
- Kochanie, kto to? - usłyszałem za sobą głos mojej wybranki. 
- Eeee, jakaś dziewczynka. Zaraz przyjdę! - odkrzyknąłem, po czym zamykając za sobą drzwi kucnąłem na werandzie, tuż przed niespodziewanym gościem. - Skarbie, co tu robisz?
- Jak masz na imię? - spytała, jakby ignorując moje pytanie. 
- Niall. - odparłem, po czym obdarowałem ją uroczym uśmiechem. 
- Co tu masz? - spytała wpatrując się w moje zęby. Nie powiem, że zrobiło mi się dość głupio... Nie wiedziałem jak mam z nią rozmawiać. Wyglądała mi na jakieś pięć, może sześć lat. W mojej rodzinie to ja zawsze byłem najmłodszy, dlatego nie miałem wprawy w takich sprawach, jak rozmowa z dziećmi. 
- Aparat ortodontyczny. - odpowiedziałem na jej pytanie nieco zmieszanym tonem. 
- Uroczy. - stwierdziła, po czym puściła w moim kierunku perskie oko. Na zaistniały widok parsknąłem niekontrolowanym śmiechem, któremu po chwili towarzyszyły dźwięki melodyjnego chichotu brunetki. 
- Kochanie, a coś się stało, że... przyszłaś? 
- Mieszkam na przeciwko. - powiedziała wzruszając beznamiętnie ramionami. - I przyszłam powiedzieć, że razem ze swoją żoną zostawiłeś plecaki na ulicy. - powiedziała bujając się w przód i tył, podpierając się równocześnie na moim ramieniu.
Dopiero teraz mnie olśniło. No tak, zabrałem tylko jedną, w czym ta wciąż leży przed naszymi drzwiami. Automatycznie pokierowałem swe spojrzenie na chodnik, na którym wciąż znajdowały się porzucone bagaże. Dobrze, że to maleństwo przyszło mnie poinformować o naszej zgubie, gdyż inaczej zarówno ja, jak i Lizzie zostalibyśmy goli i wesoli. A raczej tylko ta pierwsza z opcji raczyłaby być bardziej na miejscu. 
- Miło z twojej strony. - znów się do niej uśmiechnąłem, a ona jedynie spojrzała w dół, będąc jakby skrępowana tą sytuacją. Delikatnie poczochrałem ją po włoskach, po czym zmrużyłem oczęta, jakby bardziej świadomie orientując się w terenie.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że wskazówki zegara winny się obracać wokół godziny dziewiątej rano, a ona stoi tu przede mną przyodziana w samą pidżamkę. To chore! Jej rodzice pewnie nie mają bladego pojęcia o tym, że nie ma jej w domu. Popatrzyłem na nią, a ona odwzajemniła ten gest, jakby zatapiając się w moich lazurowych tęczówkach. Po chwili przeciągle ziewnęła i pocierając oko podeszła bliżej mnie. Otuliła swe malutkie łapki wokół mojego karku, po czym kładąc głowę na moim ramieniu zaczęła cichutko posapywać. Czyżby.. zasnęła? Zdezorientowany zacząłem lustrować spojrzeniem całą okolicę, po czym na dłuższy moment zatrzymałem wzrok na oknach domu znajdującego się tuż za asfaltem wyłożonym przed domem, o którym teraz godnie mogłem powiedzieć mój dom.
Wszystkie zasłony szczelnie zaciągnięte były po sam parapet. Prawdopodobnie wszyscy jeszcze spali, co nazbyt specjalnie mnie nie dziwiło. Przygryzając policzek od środka objąłem dziewczynkę w pasie, po czym unosząc się do góry powoli wszedłem do środka. 
- Niall, wiesz, że w lodówce...
- Lizzie, to jest Safaa. Nie pogniewasz się, jeśli chwilę się u nas prześpi? - spytałem półszeptem, po czym posłałem w kierunku dziewczyny pytające spojrzenie. Ta podeszła bliżej mnie i odgarniając kosmyki włosów z drobniutkiej twarzyczki naszego gościa uśmiechnęła się jedynie i kiwnęła, co odebrałem jako jej zgodę na moje pytanie. Musnąłem ją w policzek, po czym wchodząc do salonu delikatnie ułożyłem ciało brunetki na miękkiej kanapie. Następnie ściągnąłem z siebie szarą bluzę, której rękawki tak czy siak miałem podwinięte ku górze i lekko okryłem nią zwinięte w kuleczkę ciało dziecka. 
Uśmiechając się pod nosem lekko pogłaskałem ją po główce, po czym pognałem do kuchni, byleby wyjaśnić całą sytuację nieco zdezorientowanej Elizabeth. 

-Tak, mamuś. Jest idealnie... - kontynuowałem swoją rozmowę telefoniczną. Troskliwa rodzicielka jak zwykle musiała być dobrze poinformowana o moich pierwszych wrażeniach. Miałem wrażenie, że aż zbyt dobrze.
- Obeszliście już cały dom? Bardzo staraliśmy się, żeby przypadł Wam do gustu. Lizzie, a widziałaś pralkę? Twoja mama powiedziała, że taka Wam starczy, ale nie byłam do tego przekonana... - CZY TA KOBIETA NIGDY NIE PRZESTANIE GADAĆ?! Już miałem szczerą ochotę nie tyle nadusić na czerwoną słuchawkę, ile wyłączyć tryb głośnomówiący i pójść w kimono. Beth jedynie krótko zaprzeczyła, po czym posłała w moim kierunku szczery uśmiech. Bardzo dobrze dogadywała się z moją mamą, lecz definitywnie było widać, że momentami moja mama zbyt bardzo ją adoruje. Jakby ona była ważniejsza, niźli ja. - ... Dziubdziusiu, a co z twoją pracą?
- Mamoo! Mówiłem Ci, żebyś tak na mnie nie mówiła.
- Nie wymiguj się, tylko udziel mi konkretnej odpowiedzi. Wiesz, że razem z rodzicami Elizabeth będziemy was wspierać finansowo, ale musicie mieć też własne dochody... - bla, bla, bla. Jakby urwał mi się film. Jednym uchem wpuszczałem, drugim wypuszczałem.
- Mamusiu moja kochana. Jesteśmy tutaj ledwie kilkadziesiąt minut. Nie miałem czasu iść szukać pracy, ale nie bój żaby... Jutro się za to zabiorę. - zapewniłem ją przewracając ślepiami. Dobrze, że przez telefon nie idzie zauważyć reakcji rozmówcy, gdyż z pewnością skarciłaby mnie za tak lekceważące podejście do jej troski. Ale cóż, taki już byłem.
Nie chcąc dłużej wysłuchiwać jej bełkotów grzecznie się z nią pożegnałem, po czym oddałem telefon mojej ukochanej pod pretekstem pójścia do Safaa'y. Omijając ogromne torby, które kilka chwil przed telefonem mamy zdążyłem wnieść do domu, wpełzłem na paluszkach do salonu. Dziewczynka wciąż cichutko spała szczelnie wtulona w moją bluzę. Ten widok był co najmniej uroczy. I może się to wydać nieco dziwne, ale.. jej wyraz twarzy kogoś mi przypominał. Była taka spokojna i niewinna. Można rzec: istny cud natury.
Delikatnie pogłaskałem ją po główce, po czym siadając przed kanapą wyciągnąłem z plecaka notebooka, który należał do Lizz. Jakoś nie miałem ochoty przedzierać się przez stertę moich ciuchów, ażeby gdzieś na dnie znaleźć mojego laptopa, który przeżył więcej, niż niejeden staruszek. Wygodnie oparłem się o siedzenie skórzanego legowiska naszego gościa, po czym automatycznie wszedłem na Twittera, ażeby poinformować moich znajomych, że bezpiecznie dotarłem do Londynu.
Siedzę w moim nowym domku i zastanawiam się jak bardzo musicie mi zazdrościć :) Przy okazji, nie wiedziałem, że dzieci są takie urocze! xX
Przesłałem do dalszego wglądu przez ludzi śmiących nazywać się moimi przyjaciółmi, po czym zerknąłem jeszcze na kilka profili mniej lub bardziej znanych mi osób. Po głębszym przeanalizowaniu tweet'ów Justina Bieber'a wreszcie zamknąłem notebooka i zerknąłem na widok wymalowany za oknem. Mrużąc delikatnie oczy zwinnie uniosłem się do góry i otwierając okno, wyjrzałem na ulicę. Moją szczególną uwagę przykuła drobna brunetka krzątająca się po całej okolicy. Definitywnie kogoś szukała. Czyżby to ona była opiekunem śpiącej za moimi plecami dziewczynki?

11 komentarzy:

  1. cudne, cudne i jeszcze raz cudne. kocham twój styl pisania. :*
    kompletnie nwm o co może chodzić z tą dziewczynką, ale to ty piszesz i tylko ty wiesz co siedzi w twojej głowie.
    z niecierpliwością czekam na nn. :D
    i jeszcze takie małe pytanko xD informujesz może o nowych na tt ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a twój tt, to ... @troloololoo ? ;D
      bo ja jak zwykle mam nie ogar XD
      jasne, jasne, poinformuję <3
      i dziękuję, że czytasz ten chłam ;)
      love u! xx

      Usuń
    2. taak. ^.^
      hahah zupełnie jak ja. xD
      spoko. :D
      aa to nie jest chłam to jest cuudne. <3

      Usuń
  2. Świetnie piszesz . Czekam na następny . Byłabym wdzięczna gdybyś informowała na tt .
    @dominikaahearts

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, Myszka :D jednak niemniej dobrze, jak ty <3
      jasne, że bd informować :D xoxo

      Usuń
  3. Znalazłam ten blog prze tt i nie żałuje :) Super piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jest :D poinformujesz mnie jak będziesz dodawać kolejne? xx @mrshoran_buddy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty mi powiedz jeszcze raz, że nie umiesz pisać to pojadę do ciebie i cię osobiście walnę ! To jest boooooooskiee ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej dziewczyno wielbię Cie!! Za całokształt oczywiście, ale również za to, że tak szybko dodajesz nowe rozdziały!! Bardzo się z tego powodu cieszę i nawet nie wiesz jak bardzo ;d W innych blogach na rozdział trzeba czekać przeważnie 2 tygodznie, a nawet i miesiąc... więc już tak fajnie się tego nie czyta. Uwielbiam twój styl pisania, rewelacyjny! Czekam na kolejny, a blog ląduje na mojej prywatnej liście ulubionych blogów na wysokiej pozycji! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany. Jak ty pięknie piszesz, rozpływam się.

    OdpowiedzUsuń