wtorek, 12 czerwca 2012

Szesnasty

Siedziałem na ławce w parku mimo, iż mroźny wiatr strzelał we mnie niewidzialnymi batami, przez co na całym moim ciele sporadycznie wznawiały się drgania, które starałem się zniwelować poprzez uciążliwe wiercenie się w miejscu. To na prawo, to na lewo, prosto, do tyłu, w lewo, ugryzłem kawał czekolady, którą kupiłem sobie kwadrans temu, znów przekręciłem się na prawą stronę. Tak mógłbym w kółko. Był koniec stycznia, więc taka pogoda nie winna mnie dziwić. Tak, minęło już pół roku odkąd jestem z Zaynem. To chyba jedyny związek, który okazał się być dla mnie niczym kokaina. Uzależniłem się od tego dupka. Nie mogłem wytrzymać bez jego dotyku, towarzystwa, miłych słów. Zamieszkaliśmy razem krótko po tym, gdy zostawiłem Lizzie.
Szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia co się z nią dzieje. Nie wiem nawet czy żyje. Równie niewiele wiem o jej dziecku. Po prostu - od tamtego pamiętnego zdarzenia ani razu nie ujrzałem jej na oczy. Zresztą, to chyba lepiej dla mojej psychiki, gdyż dzięki temu zupełnie zapomniałem o tym, co działo się kiedyś. Zmieniłem się, i to znacznie. Nie wiem, czy przez Malika, czy przez moją wewnętrzną metamorfozę spowodowaną rozstaniem z Elizabeth. Stałem się o wiele odważniejszy i może nieco bardziej pyskaty, niźli byłem kiedyś. Niemniej jednak po cóż o tym debatować? Mam już swoje lata i chyba mam prawo eksperymentować z własnym zachowaniem. Nie jestem przecież dzieckiem, więc wiem, że muszę odpowiadać za swoje czyny.
Zasysając usta na w połowie skonsumowanej tabliczce czekolady wbiłem swe błękitne tęczówki w drzwi wieżowca usadowionego po drugiej stronie ulicy. The Hits Radio - to tam wciąż pracował mój luby, to tam zawsze marzyłem wejść, to tam nigdy nie potrafiłem pchnąć szklanych drzwi bojąc się, że przyniosę mu wstyd. Jestem śmieszny... ale co mi tam. Pewnie gdy tu przyjdzie stwierdzi, że niepotrzebnie tu marzłem, skoro w środku jest multum wolnych, miękkich i, przede wszystkim, ciepłych kanap. Mam to gdzieś, wolałem poczekać na świeżym powietrzu.
A skoro już mowa o miejscach pracy. Już dawno nie pracuję w kwiaciarni Trish. Nie to, że mnie wyrzuciła... Idealnie zrozumiała moją ekscytację w momencie, gdy po spotkaniu właściciela Milkshake City otrzymałem ofertę pracy właśnie w owej miejscówce. Bez zbędnych słów się zgodziła mówiąc, że tak czy siak miejsce dla mnie zawsze się u niej znajdzie w razie potrzeby. Przeurocza kobieta. Zresztą, zawsze wiedziałem, że jest taką dobrą wróżką w realnym świecie. Bez problemu zaakceptowała mój związek z Mulatem. Ba! Cieszyła się jak małe dziecko, że jej syn wreszcie jest szczęśliwy! Gorzej było z moimi rodzicami... Mój ojciec przestał ze mną rozmawiać, a mama... długo myślała, że sobie żartuję. Na szczęście Trish wybrała się do Irlandii i wszystko im wytłumaczyła, przez co słowa typu: Mój syn jest biseksualny. zaczęły lżej przechodzić przez ich oniemiałe struny głosowe. Na prawdę wiele zawdzięczam pani Miller. Anioł, nie kobieta. 
- A panicz Horan co tak bezczynnie marznie na ławce? - usłyszałem za sobą wesoły śmiech nastolatki. Automatycznie zwróciłem się w ową stronę, a na mojej zarumienionej z zimna twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który w owym momencie był niezwykłym wyczynem jako, gdyż zamarznięte policzki piekły mnie jak cholera.
- Cześć Mała! - wstałem i delikatnie uściskałem dziewczynę na przywitanie. Mimo takiej pogody Ona wciąż wyglądała idealnie: brązowe fale opadające na chuderlawe ramiona w tym momencie opatulone ciepłym płaszczykiem, brązowe ślepia idealnie podkreślone czarną kredką do oczu oraz tuszem do rzęs, szeroki uśmiech naznaczony różowym błyszczykiem... Wciąż nie mogłem przyzwyczaić się do myśli, że będąc z Zaynem poznałem tak wiele celebrytów. Cher była jedną z nich. 
- Tylko nie Mała, Farbowany! - zaniosła się dźwięcznym śmiechem klepiąc mnie równocześnie w ramię. 
- Jasne... Mała. Nieważne. Co tutaj robisz?
- Idę na konfrontację z moim menadżerem. Załatwił mi jakiś wywiad mimo, że prosiłam go o to, by dał mi chwilę wytchnienia. Przecież dopiero co wróciłam z Los Angeles, a ten już wciska mi jakieś spotkania z ludźmi pożerającymi wszelkie zasoby mojej inwencji twórczej. - no tak, prawie zapomniałem jaka to gaduła z panienki Lloyd. Wdzięcznie się do niej uśmiechnąłem, po czym wzruszyłem ramionami.
- Jesteś twarda, jakoś ich spławisz. 
- Trzymam Cię za słowo. 
- A co, jeśli Cię zawiodę?
- Powiem Malikowi, żeby zrobił Ci szlaban na wyro.
- Nie! To byłoby straszne! - parsknąłem śmiechem, po czym zmierzwiłem nieco oklapniętą grzywę szybkim ruchem dłoni. 
Całkiem dobrze było mi z faktem, że wszyscy o nas wiedzieli. Przynajmniej nie musieliśmy w miejscach publicznych udawać świętych przyjaciół. Wprawdzie znaliśmy swój umiar, ale bez zbędnych niedomówień mogliśmy przytulić się w centrum miasta i nikt nie winien mieć nam tego za złe. Bądź co bądź Czarny jest osobą dość rozpoznawalną w otoczeniu, więc również i wieść o nas sprawiła, że internet zaczął o nas huczeć. Ciekawe jaka byłaby reakcja moich irlandzkich znajomych, gdybym wparował na dawne osiedle miziając się z chłopakiem przy każdym murze. Pewnie ich miny byłyby dość zniesmaczone i każdy obgadywałby mnie za plecami, ale aktualnie mam to w głębokim poważaniu. Logiczne, że u boku Zayna jest mi o milion razy lepiej, niźli z Liz. Ten, mimo, iż stwarza osoby niedostępnej i naburmuszonej, okazuje mi milion emocji w jednej sekundzie, dzięki czemu dogadujemy się bez zbędnych słów. Beth okazywała mi miłość tylko wtedy, gdy byliśmy z kimś, albo gdy czegoś ode mnie chciała... To chyba wystarczający przykład.
- Oho, Twój Romeo od siedmiu boleści nadciąga! Zmywam się... Do usłyszenia. - dziewczyna cmoknęła mnie w policzek, a ja odprowadziłem ją jedynie wzrokiem, aż do momentu, gdy nie minęła się z brunetem pozwalając sobie na krótką wymianę zdań z samym zainteresowanym. Gdy ten wreszcie do mnie podszedł promiennie się uśmiechnąłem i przytulając go jak najmocniej potrafiłem słodko wpiłem się w jego usta. 
- Dłużej nie dało rady? Czekam tu co najmniej kwadrans... - szepnąłem między pocałunkami, na co chłopak pokiwał przecząco głową.
- Gdybym przyszedł wcześniej pewnie nie przywitałbyś mnie w tak bajowy sposób jak ten. - triumfalnie się zaśmiał, po czym czochrając moje rozrzucone na całej głowie włosy objął mnie ramieniem. - O czym tak gawędziłeś z Cher? Nie wiedziałem, że już wróciła z USA.
- A co, zazdrosny? - parsknąłem śmiechem wbijając mu dwa palce w żebra, które osłonięte były fioletowym płaszczem. - Nie rozmawialiśmy o niczym ciekawym. Zresztą... Dziwi mnie to, że tak spokojnie hasała sobie po ulicy. Przecież jest celebrytką, więc moim zdaniem powinna być otoczona jakimiś gorylami, które broniłyby jej filigranowych rozmiarów ciało przed psychofanami. - le ja i moja gestykulacja rękoma, dzięki czemu mój ukochany kilkakrotnie oberwał w klatkę piersiową. 
- Uważasz, że przyszła tutaj sama? Jeden bodyguard siedzi już w radiu. Drugi pewnie obczajał ją z wnętrza jakiejś kawiarni, a trzeci... Właśnie stoi koło budki telefonicznej. - dyskretnie kiwnął podbródkiem na czerwoną budkę, gdzie samoczynnie zawędrował mój wzrok. 
- Są jak ninja. - zaśmiałem się, a chłopak bezpardonowo mi zawtórował. 
- Na prawdę chcesz rozmawiać o ochroniarzach Cher? 
- A niby dlaczego nie? Wiesz... Jak już będziemy sławni na skalę Brangeliny to też będziemy musieli zainwestować w jakichś ochroniarzy. - poruszałem zabawnie brwiami, a Zayn zareagował na to szybkim kuksańcem w tył mojej głowy. - Ałć! Za co? 
- Za to, że stwierdziłeś, że jesteśmy od nich mniej sławni. - zaśmiał się, po czym nachylając się nade mną zatopił swe usta w moich wargach. Pocałunek był słodki mimo, iż szalik, którym obwiązana była jego szyja, delikatnie drażniła moją brodę. 
- Zapomniałem dodać, że jesteśmy o milion razy ładniejsi. - dodałem mrużąc równocześnie oczy i układając usta w uroczy dzióbek. Malik szepnął coś na styl przytaknięcia, po czym ujmując moją skostniałą dłoń pociągnął mnie w kierunku najbliższej restauracji znajdującej się na drugiej stronie ulicy.
*
 Wnętrze pomieszczenia było przeurocze. Dużo lampek zawieszonych na ścianach rozjaśniało otoczenie, w dodatku idealnie kontrastując z szarością widniejącą za oknami. Jasno czekoladowe ściany idealnie łączyły się z brązowymi pufami i ciemnymi stolikami inteligentnie porozrzucanymi po całej restauracji, wywołując wrażenie wewnętrznego ciepła. Atmosfera również nienaganna: miła obsługa, ciche dźwięki muzyki wydobywające się z drobnych głośników zawieszonych tuż pod sufitem, spokojni goście zajadający się tutejszymi rarytasami, no i sama nazwa - Piece of Heaven. To było zobowiązujące.
Razem z Mulatem wybraliśmy miejsce tuż pod ścianą. Siedziałem na przeciw chłopaka tak, że tuż za jego plecami miałem piękny widok na londyńską ulicę oprószoną drobnym śniegiem. Na widok młodej kelnerki wdzięcznie się uśmiechnąłem, co szatynka odwzajemniła, a mój towarzysz pozwolił sobie kopnąć mnie pod stołem na widok całego przedstawienia.
- Witam, mam na imię Emma. Czy życzą sobie państwo nasze menu?
- Owszem. - krótko i zwięźle odrzekł brunet, po czym półgębkiem uśmiechnął się do dziewczyny. Ona niczym na zawołanie podała nam dwie karty, po czym zerkając na mnie ukradkiem odsunęła się od stolika i wdzięcznie ruszyła w stronę baru. - Co to było? - syknął Malik zerkając na mnie z byka.
- O co ci chodzi? - udałem, że nie wiem o czym do mnie mówi. Uśmiechnąłem się słodko zatapiając wzrok w nazwach polecanych dań. - Tylko mi nie mów, że myślałeś, że z nią flirtuję.
- Do mnie się tak nie uśmiechasz. - skomentował mrużąc swe czekoladowe oczęta.
- Bo nie zasłużyłeś. - westchnąłem skacząc wzrokiem po kolorowym menu.
- O Ty mendo! - szepnął, po czym parsknął donośnym śmiechem. Skarciłem go spojrzeniem i kiwając głową z dezaprobatą odłożyłem kartę na blat stolika. - Właściwie po co tu przyszliśmy?
- Po to, żebyś się pytał. - odburknął wytykając na mnie koniuszek języka, po czym jednym skinieniem dłoni wtórnie wezwał Emmę do naszego stolika. Następnie obydwoje złożyliśmy zamówienie. Ja poprosiłem o spaghetti, a mój chłopak skusił się na ryżową zapiekankę. Cóż, szczerze mówiąc jeszcze tego nie skosztowałem, więc być może coś od niego wyżulę.
Czekając na talerze pełne jedzenia wreszcie wyciągnąłem od niego powód, dla którego mnie tutaj zaciągnął. Stwierdził, że w domu nie miałby czasu niczego ugotować, uprzednio wstąpiwszy do sklepu po nowe produkty, które wcześniej osobiście skonsumowałem, i tak jest po prostu szybciej. Zresztą, było już dość późno, bynajmniej tak mi wmawiał, bo od kiedy godzina siedemnasta to późno, i gdyby zabrał się za to w domu rozpoczęlibyśmy ucztę dopiero późnym wieczorem. Swoją drogą fajnie, że dostał nos niczym kłamliwy Pinokio. Historyjka wyssana z palca... Zawsze wracał do domu o tej porze i jeśli ja wciąż czatowałem za barem z szejkami on musiał sobie samodzielnie radzić nie narzekając na porę konsumpcji obiadu. Coś nie pasowało mi w jego zachowaniu. Był tajemniczy, co nieco mnie irytowało.
- Pańskie zamówienia. Czy mogę w czymś jeszcze pomóc? - usłyszeliśmy nad sobą grzeczny ton Emmy. Wtórnie się do niej uśmiechnąłem i dziękując za wszelkie starania, odmówiłem. - Smacznego. - dodała na końcu i znów wróciła na zaplecze.
- Robisz to celowo.
- Co? - spojrzałem na niego znad pełnego talerza. Ten makaron aż sam prosił się o wpełznięcie do moich szeroko uśmiechniętych warg.
- Znudziłem Ci się? Bo wiesz, zawsze możesz mi powiedzieć, że chcesz się jednak przekonać jak to jest uprawiać seks z kobietą. - powiedział poważnym tonem, na co skarciłem go spojrzeniem, gdyż powiedział to na tyle głośno, że jedna z klientek zajmujących stolik nieopodal nas zmierzyła nas czujnym wzrokiem.
- Nie irytuj mnie, Pacanie. Jestem głodny. Smacznego. - wywróciłem ślepiami, po czym ujmując widelec wbiłem go w gorące kluski i zacząłem zawijać je na sztućcu. Następnie z rozkoszą wepchnąłem je sobie do ust i czując, jak przemykają mi przez gardło miałem wrażenie, że jestem w siódmym niebie.
- Dawno nie jadłem spaghetti. - usłyszałem, po czym spostrzegłem, że Zayn wbija swój widelec w moje danie.
- Co Ty... Weź się! - rozdziawiłem usta, po czym klepnąwszy go w dłoń zmierzyłem go laserowym spojrzeniem. - Masz swój ryż. - bąknąłem mrużąc oczyska.
- Ale... Myślałem, że mnie kochasz. - zrobił minę zbitego pieska, po czym spuścił wzrok na swoje kolana. Ta mina mnie urzekła, więc bez zastanowienia nakręciłem makaron na widelec, po czym udając, że go karmię powoli zbliżałem go do jego ust.
- Powiedz "Kocham Niallaaaaaa!" - zaśmiałem się, a ten mi zawtórował.
- Wiesz, zawsze marzyłem, żeby zrobić tą scenę z Zakochanego Kundla. - stwierdził zezując na moją dłoń znajdującą się tuż przed jego twarzą. Ściągnąłem brwi, po czym powstrzymując się od śmiechu odłożyłem widelec na miejsce i wybrałem jedną z najdłuższych klusek znajdujących się na talerzu. Jeden koniec ująłem w lewą dłoń, drugi w prawą i pakując sobie jedną z nich do ust, drugą podałem brunetowi. Ten wyszczerzył się niczym dziecko na widok słońca po dwóch tygodniach deszczu i ujmując makaron między wargi obydwoje pozwoliliśmy sobie nabierać go do ust, przez co dystans między nami automatycznie się zmniejszał.
Byliśmy coraz bliżej siebie, makaron był coraz krótszy, obydwoje zaczęliśmy nachylać się nad stolikiem, dzięki czemu wreszcie cała ta maskarada zakończyła się uroczyć i jakże bajkowym pocałunkiem. Uśmiechnąłem się pod nosem czując, że ten pogłębia owego całusa, lecz głośne odchrząknięcia i udawany kaszel ze strony kobiety, która wcześniej się nam przyglądała przerwały tę magiczną scenerię. Nawet na nią nie zerkając wbiłem swe tęczówki w oczęta Mulata i szeroko się uśmiechnąłem.
- Co powiesz na tygodniowy wyjazd do Paryża?
- Słucham? - spojrzałem na niego spod byka.
- Ty, ja, wieża Eiffla, mnóstwo miłości. Nie chciałbyś?
- No... Nie wiem?
- Nie masz innego wyboru. - zaśmiał się prosto w moją zdezorientowaną twarz. - Wczoraj kupiłem bilety. Wyjeżdżamy już w tę sobotę. - stwierdził z błyskiem w oku. Wiedziałem, że to spotkanie ma drugie dno. Ale nie da się ukryć, mile mnie tym zaskoczył.


// hahahahah, ale przesłodzone i nudneeeee! Ale początki zawsze takie są, nieprawdaż? Nie martwcie się, moje Wy Myszołapki. Niedługo tyle się tu będzie działo, że aż sama nie wiem w jaki sposób zdołam to zapisać w kilkudziesięciu spójnych zdaniach. Mam nadzieję, że wciąż Was nie zawodzę i czytanie tego opowiadania sprawia Wam choć odrobinę przyjemności. Wiedzcie, że to wszystko TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA WAS! Jesteście moimi Muzami, promykami słońca w deszczowy dzień, czekoladkami po tygodniowej diecie... i wszystkim co najlepsze :)
luv ya, @ChelleHoralik

31 komentarzy:

  1. Mówiłam Ci już, że Cię kocham, a to opowiadanie jest naaaaajlepsze ze wszystkich?
    Pewnie tak, więc powtarzam xD
    Jejciu, pół roku już są ze sobą <3
    Boskie, urocze, świetne, przekochane <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadania nawet jeżeli są 'przesłodzone i nudne' nadrabiasz dawką humoru. Niezwykle piszesz. Ty jesteś dla mnie jak wisienka na torcie, kiedy wracam zje**na po całym dniu szkoły i mogę takie cudo przeczytać.
    w8 4 n3xt

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, jakież to zajebiste milordzie. :> No i fchuj słodkie i urocze. ;D Super, ze tak ładnie im się układa i że prawie nikt nie ma nic przeciwko.
    Uhu uhu. Dałaś Cher. Fajnie, bo bardzo ją lubię. Będzie miała jakąś większą rólkę, czy coś ?
    Czy mówiłam już, ze Zayn i Niall sa taaaacy słodcy ? Nie ? To teraz to mówię. Najlepsza para gejów na świecie. xd I wakacje w Paryżu ... Oczywiscie codzienne ruchanko. ;D
    Czekam na następny. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. awwwwww jakie to słodkie <3 oni są przeuroczy. rozwalasz mnie swoim opowiadaniem, za każdym razem jeszcze bardziej. fajnie, że znowu pojawiła się Cher jak w twoim niedokończonym opowiadaniu. :D paryż, miasto miłości, znając ciebie pewnie tam coś zepsujesz, w najmniej wyczekiwanym momencie. ja wiem, że coś się stanie. ;D i ten pocałunek z zakochanego kundla... ahhh jestem w niebie. cieszę się, że już dzisiaj dodałaś i czekam na kolejny. kocham <3 ~@mrshoran_buddy xx

    OdpowiedzUsuń
  5. cóż, przeczytałam 'jesteście moimi murzynami' a nie 'muzami' ale okej, hahaha
    CO TY, ŚWIETNY JEST <3
    kochamy Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niall, Zayn, wieża Eiffla, mnóstwo miłości. CHCIAŁABYM. ♥
    świetny rozdział, czekam na nn. :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cię po prostu ! ;D
    Świetny rozdział, z resztą jak każdy. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja kocham takie rozdzialy no! <3 Zayn i Niall to jest przeslodka para. Uwielbiam ich no! *o* ajc, ajc, ajc juz mialam nadzieje, ze gdzies na koncu bedzie scena +18 Tylko ich nie skloc no bo nie przezyje tego normalnie ^^ Pisz szybko, a co do Paryza to moze tak Ziall pod wieza Eiffla? ;>
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. cudne, cudne, cudne.
    już nie mogę się doczekać ; >
    kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Cię!;3333 Jesteś cudowna, a opowiadanie wspaniałe. Podoba mi się ten romantyczny Malik.

    OdpowiedzUsuń
  11. hahahaha też przeczytałam "jesteście moimi Murzynami" ;d Rozdział w żadnym calu nie jest nudny! Nie wiem dlaczego tak sądzisz.. w końcu to Ziall *____* możesz w kółko pisać o tym jak jedzą spaghetti, a dla mnie i tak będzie to ciekawe, bo umiesz wszystko opisać w tak zajebisty sposób, że czytałabym, czytała.. i końca nie chciała ;d Czekam na kolejny rozdział! Jak pomyślę sobie, że może być ktoś trzeci w ich związku to aż mi się smutno robi, a z twojej zapowiedzi wnioskują, że taki ktuuś się pojawi :< Fajnie, że jest coś o Cher, uwielbiam ją ;d No i Ciebie też oczywiście, przecież jesteśmy twoimi murzynami ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej , jak to miło być czyjąś muzą. Rozdział jest zawalisty <3 I jeszcze ta scena a'la Zakochany Kundel. You're AmaZAYN . :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O kurde, O kurde. Scena z "Zakochanego Kundla" *___* Jeju, się jaram *___* Oni taki idealny związek tworzą *___* Tak się zastanawiam co planuje Malik O.o Oświadczyny :D Zajebisty blog !! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie wiem co ty planujesz zrobić z ich życiem , ale nie mogę się doczekać. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO, ALE NO WIESZ... CHYBA SIĘ ZAKOCHAŁAM I PRZEZ TO MAM MAAAAŁO CZASU :P ALE JUŻ JESTEM, PRZECZYTAŁAM I GENIALNE !!!! JAK TY MOŻESZ TWIERDZIC, ŻE TO JEST NUDNE ?! ZAZDROSNY ZAYN ? ZAKOCHANY KUNDEL ? PO PROSTU CUD Z NIEBA !!! TYLKO +18 DODAJ KIEDYŚ, BO NIE MOGĘ SIĘ TEGO DOCZEKAC :p PROSZĘ, PRZOSZĘ <3 CZEKAM NA NASTĘPNY <3 TYLKO KTO TEN TRZECI ?! CHER ?! Aaaaaaaa!!! NIE MOGĘ WYTRZYMAC, POWIEDZ MI !!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Och, jakie cudowne. Taka magiczna chwila z tym makaronem, hah. Szczerze taki romantyczny jest jeszcze lepszy niż wieczne porno. Bardzo mi się podoba. No i tudzień w Paryżu, tu musi być +18, innej opcji nie widzę. Tak więc czekam na kolejny i pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Sorry, że tak późno, ale wiesz... Tomek zajmuje moje myśli xd Kocham to, wiesz o tym *__* Ile razy mam Ci powtarzać, że piszesz zajebiście żebyś uwierzyła, co ? :D
    +Ohhh ! JESTEM CZEKOLADKĄ, jaram się skrzacie ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Zialla, dlatego cieszę się bardzo, że na niego trafiłam! Świetnie piszesz naprawdę, widać, że masz talent. Fajny masz pomysł na opowiadanie i wgl jest cała zachwycona ;D
    Mam nadzieję, że teraz we wakacje będziesz dodawać często rozdziały ;)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Wielbię twojego bloga ! ;o Po prostu jest ZAJEBISTY ! :D Cudownie piszesz , cudowny blog , wszystko cudowne ♥_♥ Czekam na nowy ;> Scena z zakochanego kundla♥ I jak ta babka zakaszlała specjalnie hahah , no kocham tego bloga, no ! :D
    Zapraszam też do mnie;d pisze o Ziam'ie :D

    http://soundofthepoisonrain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana , kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny blog , z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział . Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Umieeeeeeeeeraam! Kiedy kolejny rozdzial? Wchodze codziennie, ba! kilka razy dziennie z nadzieja, ze coś opublikowalas..
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak zwykle swietny;)
    jak sie pojawi nowa czesc to daj mi znac;)
    Twitter: Justynka0_o

    OdpowiedzUsuń
  24. właśnie znalazłam twojego bloga i stwierdzam że jest świetny ;d dodałam już sobie go do zakładek i bd wbijać na niego tak często jak tylko bd mogła ;) nie zawiodłaś mnie ani razu ;) czekam na następny ;d

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham cię i to całe opowiadanie :D
    Pisz dalej ... czekam na następny i mam nadzieję że zrobisz jeszcze jakiś blog o np Larry'm czy Zill'u xd

    OdpowiedzUsuń
  26. http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/2012/07/prolog.html?m=1 oto Ziall ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. ej ja chce nowy rozdział.!

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny blog .
    Mam nadzieję , że dodasz coś w niedalekiej przyszłości .
    Życzę duuużo weny ;*** ! .

    OdpowiedzUsuń
  29. świetnie opowiadanie :D będziesz jeszcze pisać to opowiadanie ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  30. "Spojrzał na mnie, a jego wzrok przepełniony był bólem. Czułem się, jak nigdy, potrzebny mu. By mógł się wynurzyć, żeby mógł nabrać powietrza do płuc. Już otwierał usta by mi powiedzieć, co leży na jego sercu, jednak (...)"

    Po więcej zapraszam na Ziall'a, gdzie jest dopiero Chapter One!
    http://final-souffle.blogspot.com (:

    OdpowiedzUsuń
  31. Boskie! Pisz pisz. Chociaż ty umilasz mi tę nudną szkołę <33

    OdpowiedzUsuń