środa, 5 grudnia 2012

Dwudziesty

Chyba tylko ja, Niall Horan, idiota z Mullingaru, jestem zdolny do tak idiotycznych wyczynów. Nie potrafię nawet normalnie funkcjonować w publicznych placówkach, a to daje na prawdę wiele do myślenia. Co, jeśli jestem chory psychicznie i już dawno powinienem zostać zamknięty w pokoju z gumowymi ścianami, w dodatku owinięty białym kaftanem, który uniemożliwiałby mi spokojne podrapanie się po czole? Albo mam ADHD i nie jestem zdolny do nienaruszania przestrzeni osobistej innych ludzi. Z przerażeniem w oczach spojrzałem na ogromną plamę po napoju, jaką naniosłem na kremową koszulkę swojej ofiary, po czym mimowolnie upuściłem już pusty kubeczek na podłogę i zacząłem trzeć własnymi dłońmi ową plamę, która dzięki moim namolnym tarciom zdawała się być jeszcze gorsza, niźli poprzednio.
- Tak mi przykro, przepraszam, jestem idiotą, mam oczy szeroko zamknięte, jeszcze raz...
- Zamknij się deklu i przestań macać mnie po cyckach! - usłyszałem rozbawiony, i jakże znany mi osobiście głos, który wywołał u mnie falę nieokiełznanej ulgi.
- Cher, co Ty tu robisz? - zerknąłem na twarz swojej koleżanki. Że też wcześniej jej nie poznałem... Nie zachowywałbym się wtedy jak natarczywy pedofil. Ale cóż, tak to jest jak się paraduje w pomieszczeniu z ogromną, puchową czapką, która stanowczo zasłaniała jej ogromne, brązowe oczyska. Odsunąłem się od niej na nieznaczną odległość, po czym zaplótłszy ręce na wysokości klatki piersiowej, wbiłem w nią swoje lazurowe spojrzenie.
- Moja przyjaciółka tu jest i właśnie ją odwiedzałam.
- Sama?
- Nie.
- Rozumiem. Cholera jasna, no nie mogę, no! - uderzyłem dłońmi we własne uda, po czym nerwowo pokręciłem głową. - Ta plama mnie irytuje!
- Poradzę sobie.
- Dać Ci pieniądze na pralnię?
- Nie trzeba... - dziewczyna wesoło się zaśmiała, po czym nieznacznie naciągnęła na naznaczone napojem miejsce biały sweter, który swoją drogą również był poplamiony. Dobrze, że przynajmniej była to osoba, którą znałem... gdyby okazał się to być jakiś zmutowany facet z wygoloną czachą i tatuażami na przedramionach, prawdopodobnie nie uszłoby mi to płazem.
- Wiesz co... Wyglądasz jak dziecko nieszczęścia. - cmoknąłem, po czym szyderczo się uśmiechnąłem. - Idziemy do mnie. Zrobię jakiś obiad, wypiorę Ci tę bluzkę, a w międzyczasie pożyczę Ci coś swojego i wypijemy jakąś herbatę. Co Ty na to? - zachęciłem ją szerokim uśmiechem, na co ona zareagowała podobnie. Na jej filigranowych rozmiarów buźce pojawił się ogniście dziecinny wyszczerz, a czekoladowe tęczówki wręcz tańczyły z radości.
- Mam gdzieś Twoją herbatę! - nie da się ukryć, że moja mina musiała okazać się być przekomiczna. - Jedynym słowem, które mnie tutaj urzekło jest obiad. - dodała widząc moją reakcję, po czym figlarnie puknęła mnie w ramię.
- Dobra, dam Ci sałatę, czy coś. - sarkastycznie się uśmiechnąłem, lecz dziewczyna zrobiła na tyle zabawną minę, że nie wytrzymałem i wesoło się zaśmiałem. - Nie wiem dlaczego wszyscy tak bardzo uwielbiają moją kuchnię. Przecież to wszystko jest...
- Jak powiesz, że normalne, to Ci walnę, Horan. - Lloyd stanowczo przerwała moją skromną wypowiedź, na co ja wystawiłem czubek języka w jej kierunku.
- W takim razie idziemy?
- Czekaj... Zapomniałam o moim.. koledze. - na chwilę zamilkła, lecz mówiąc ostatnie słowo zdała się być przekonana co do swojej wypowiedzi. Czyżby kogoś miała? Kolegowałem się z nią, ale mimo to miałem wrażenie, że nasza znajomość jest na dobrej drodze ku temu, by stać się przyjaciółmi, a ona utrzymywałaby taki fant w sekrecie przede mną? Owszem, była osobą publiczną, jako piosenkarka miała prawo nie rozpowiadać o swoich prywatnych sprawach na prawo i lewo, ale ja nie należę do świata show-biznesu, więc nie wiem dlaczego mi nie ufała. Mimo to nie chciałem drążyć tematu. Kiwnąłem lekko głową, po czym chwilę się zadumałem.
- Kolega może iść z nami, nie mam nic przeciwko.
- Jezusie Święty, jesteś najwspanialszą osobą, jaką znam! - rzuciła się na mnie pełna entuzjazmu, nieznacznie naznaczyła mój policzek soczystym całusem, aż wreszcie oderwała się ode mnie i rozejrzała dookoła. - Czekaj zadzwonię do niego, żeby nas znalazł.
- Nie spiesz się. - szepnąłem, po czym kolebiąc się w przód i w tył, rozglądałem się dookoła. Dopiero teraz zorientowałem się ilu ludzi ma nas na celowniku. Wszyscy gapili się na nas tak, jakby zobaczyli Brangelinę w czasie stosunku seksualnego na trampolinie, czy coś w ten deseń. Ok, Cher mogła być obiektem zainteresowań, ale dlaczego tyle osób gapiło się nie tylko na nią, ale również i na mnie? Czułem się nieco osaczony ich natarczywymi spojrzeniami, więc chcąc nie zwracać na to uwagi, rozbiegłem spojrzenie gdzieś poza plecami brunetki.
Moim oczom ukazała się wysoka i smukła sylwetka kędzierzawego chłopaka, który z determinacją kroczył wzdłuż korytarza, jakby nie bacząc na fakt, że w każdej chwili zza rogu może wyskoczyć jakiś wózek inwalidzki, który w niego trzaśnie i doprowadzi do niespodziewanego upadku. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że to ten sam koleś, z którym rozmawiałem chwilę przed wizytą w pokoju Lizzie.
- Cześć, Harry! - krzyknąłem, kiwając dłonią na powitanie. On początkowo mnie nie zauważył, lecz gdy wreszcie się ocknął, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a dołeczki w policzkach zdały się poszerzać coraz bardziej z każdym momentem, w którym zdawał się być coraz bliżej nas. Po chwili stanął w połowie dystansu i wyciągnął z kieszeni obcisłych dżinsów telefon wydający z siebie stłumioną melodyjkę, którą chcąc nie chcąc kojarzyłem z wieczornych audycji Zayna.
Zwinnym gestem pokazał mi, że zaraz do mnie przyjdzie, po czym przyłożył aparat do ucha.
- No gdzie jesteś? - dziewczyna, która stała naprzeciw mnie radośnie cmoknęła do słuchawki.
- eee... Na korytarzu. - do moich uszu dobiegł niski i lekko zachrypnięty głos.. Harry'ego. Rozejrzał się dookoła, po czym podrapał się po głowie. - A Ty?
- Stoję na korytarzu niedaleko stołówki i...
- Psss... Cher... - dyskretnie przerwałem jej rozmowę, na co ona spiorunowała mnie pytającym spojrzeniem. - Odwróć się do tyłu. - szepnąłem nieco rozbawionym tonem, po czym wskazałem palcem na chłopaka, który również i teraz patrzył w moją stronę.
Dziewczyna wykonała polecenie, po czym wybuchnęła tym swoim jakże charakterystycznym dla własnej osoby śmiechem. Po chwili również i ja jej zawtórowałem, a jako, iż była to reakcja łańcuchowa, brunet także wydał z siebie śmiecho-podobny chichot. Zwinnym krokiem doszedł do naszego niewidzialnego kręgu, po czym delikatnie uściskał brunetkę i szeroko się do mnie uśmiechnął.
- To wy się znacie? - kędzierzawy zerkał to na mnie, to na Cher.
- Mógłbym Ci zadać to samo pytanie. - odparłem, po czym nieznacznie się uśmiechnąłem.
- Ja już nic z tego nie wiem, ale podoba mi się to. - wtargnęła w naszą konwersację dziewczyna, po czym słodko się uśmiechnęła, jak to miała w zwyczaju.
- Co ci się stało? - chłopak ni stąd, ni zowąd zmiażdżył zdezorientowanym spojrzeniem posturę "koleżanki".
- To moja wina. Aby uzyskać jej odkupienie zaprosiłem ją na obiad. Piszesz się na to?
- Nie odpowiadaj, tylko chodź. - dziewczyna szybko szepnęła w kierunku Harry'ego, po czym energicznie za gestykulowała. - Żarcie z jego kuchni to niebo w gębie, więc rzucaj wszystko i zwijaj tyłek z nami.
- Przekonała mnie. - słowa, które był skierowane w moją stronę, przyprawiły mnie o nie małe rozbawienie. Kiwnąłem lekko głową, po czym wpychając dłonie w kieszenie płaszcza, wyczekująco na nich zerknąłem.
- Ubierzecie się wreszcie, czy mam wam dać ku temu jakieś specjalne zaproszenie? Na dworze jest mróz, więc ciężko będzie wam na piechotę dojść na drugi koniec miasta w samych sweterkach.

***
 - Horan, bierz ten mały tyłek z mojej torby! - brunetka pisnęła mi do ucha, na co ja jedynie wybuchnąłem dzikim śmiechem i mimowolnie podniosłem biodra ku górze tak, ażeby dziewczyna swobodnie mogła wyciągnąć to, co należało do niej (a dla mnie bardziej wyglądało jak worek na śmieci, lecz pomińmy ten fakt).
- Długo się znacie? - mimowolnie zerknąłem na chłopaka, który siedząc na przednim siedzeniu wpatrywał się w górne lusterko auta. Dobrze, że nie wzięli ze mnie przykładu i dotransportowali się do szpitala samochodem. Bynajmniej teraz nie musimy marznąć starając się dotrzeć do apartamentu należącego do mnie i Zayna. Wreszcie swobodnie wzruszyłem ramionami i pokusiłem się o udzielenie odpowiedzi na jego pytanie, gdyż Cher zdecydowanie się ku temu nie rzucała. Była pochłonięta tym, co właśnie przeglądała na swoim porysowanym iPhonie wyciągniętym z worka.
- Może jakieś.. pół roku? Szczerze mówiąc, sam nie wiem. Mamy wspólnych znajomych i tak się wszystko jakoś.. potoczyło.
- Milusio. - chłopak lekko się uśmiechnął, po czym zatrzymał pojazd, gdyż sygnalizacja świetlna właśnie zabroniła nam jakiegokolwiek manewru samochodem swoim parszywie czerwonym blaskiem.
- A Wy? - Harry zerknął na mnie znad ramienia, a kątem oka dostrzegłem, że również i Lloyd podnosi lekko głowę, wymownie spoglądając na naszego towarzysza.
- Jako dzieci mieszkaliśmy naprzeciw siebie...
- ... Potem ja się wyprowadziłam i nasze drogi znów zbiegły się w Londynie. - przerwała mu dziewczyna, jakby bojąc się, że powie o kilka słów zbyt wiele. Miałem wrażenie, jakby za wszelką cenę chciała coś przede mną ukryć.. ale nie mogłem dostrzec prawdziwego sensu tej maskarady.
- Można powiedzieć, że jesteśmy na siebie skazani. - chłopak parsknął śmiechem, a ja jedynie mu zawtórowałem. Po chwili samochód znów ruszył, a ja jedynie cicho wgniotłem się w siedzenie fotela i skubiąc palcami dolną wargę, starałem się dokładnie zanalizować wszystkie fakty. Cher i Harry w pewnym sensie przypominali mnie i Malika. My również byliśmy na siebie skazani. Sęk w tym, że ja nie wstydziłem się o tym opowiadać.. coś mi się tu nie stykało. Musiałem dojść do tego, CO.
Już rozdziawiłem usta, by pozadawać im trochę niezręcznych pytań, aż tu nagle maszyna stanęła, silnik zgasł, a my pozostaliśmy w zupełnej ciszy niezbyt dokładnie wiedząc co zrobić.
- To tutaj? - kędzierzawy spojrzał na moje odbicie w lusterku, a ja mimowolnie wyjrzałem przez okno. Kiwnąłem twierdząco głową, po czym nadusiłem na klamkę i wyszedłem z wnętrza ugrzanego Land Rovera, zamykając w następnie drzwi za wysiadającą tuż za moimi plecami Cher.
Droga na odpowiednie piętro wcale nie okazała się być nazbyt.. przymulająca. Cher opowiadała mi o tym, gdy to podczas jej wyprawy do USA jej ochroniarz przez przypadek pomylił ją z jedną fanką i wyrzucił ją z własnego pokoju hotelowego. Ta dziewczyna to ma jednak życie! Przynajmniej będzie o czym miała wspominać swoim dzieciom... O ile takowe ma zamiar mieć, gdyż jak na razie jest zbyt młoda nawet na to, by coś podobnego planować. Tym bardziej, że jej kariera muzyczna w aktualnym momencie była w fazie rozkwitu. Szkoda by było, ażeby zmarnowała taką szansę. 
Gdy dźwięk otwierających się drzwi windowych przypomniał nam o tym, że powinniśmy już wysiąść, żachnąłem się o wyjście przodem i zaprowadzenie dwójki moich towarzyszy pod same drzwi apartamentu, które znajdowały się na końcu kremowego korytarza. Nie wiem dlaczego, ale czułem się dość.. skrępowany. Nie dlatego, że "Zayn mógłby być na mnie zły, że sprowadzam do jego mieszkania swoich znajomych". Chodzi bardziej o to, że za moją posturą panowała dość krępująca cisza, a ponadto - wciąż czułem na swoich plecach spojrzenie Loczka. Moje sugestie okazały się być prawdą, gdy tylko odwróciłem się bokiem po to, aby od kluczyć drewniane drzwi. Lustrował mnie na wskroś i nawet się nie speszył, gdy spojrzałem mu prosto w oczy. Ja natomiast.. skromny Irlandczyk z wiecznie wymalowanymi wypiekami na twarzy, mimowolnie odwróciłem wzrok i nacisnąłem na klamkę, która w następstwie popchnięta przez moją dłoń umożliwiła nam wejście do wnętrza rozświetlonego pomieszczenia. Byłem kulturalny, więc wszedłem tam jako ostatni. Cała nasza święta trójca zatrzymała się w przedpokoju. Harry dość stanowczo oparł się o komodę stojącą pod ścianą, Cher stanęła obok wieszaków i zakryła rękoma plamę na klatce piersiowej, a ja zamknąłem z powrotem drzwi i widząc ich zachowanie mimowolnie wybuchnąłem śmiechem. Choć bardziej opisałbym to jako paniczną ucieczkę przed milczeniem, gdyż muszę przyznać, że coś mi nie pasowało. Cher nigdy nie była taka cicha, a skoro chłopak okazał się być jej przyjacielem od dzieciństwa, to dlaczego wcale się do siebie nie odzywali?
- Przerażacie mnie. - rzuciłem klucze na blat mebla, obok którego stał Styles, po czym rzuciłem w to samo miejsce płaszcz i zmięty szalik. - Chodź, Mała. Dam Ci coś do przebrania. - ruszyłem w kierunku sypialni słysząc, że dziewczyna kroczy tuż za mną. Wybranie czegoś odpowiedniego dla niej nie zajęło mi nazbyt wiele czasu, gdyż nazbyt głęboko nie myśląc, ofiarowałem jej jakąś koszulkę Zayn'a. Ona wdzięcznie podziękowała, a ja nie chcąc się jej naprzykrzać, wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi, ażeby mogła się swobodnie przebrać. 
Stojąc na środku korytarza, przebiegłem po nim wzrokiem. Gdzie do cholery jest Harry?! Swobodnie zmierzyłem w stronę salonu, i tak jak myślałem, stał przy ogromnej tafli szyb, które pięknie ukazywały ulice Londynu i przeplatając dłonie na wysokości dolnej części pleców, z zainteresowaniem przyglądał się okolicy. 
- Świetny apartament. Musiał wiele kosztować. - rzucił swobodnie w moją stronę, jednak nawet się nie obejrzał. Prawdopodobnie dostrzegł moje odbicie w szybie w momencie, gdy podszedłem bliżej niego. 
- Nie przesadzajmy... Jest normalny. - wzruszyłem ramionami, a dłonią dosięgnąłem mojej grzywki, którą w następstwie zwinnie zmierzwiłem. Chłopak zerknął na mnie, a jego usta zatopiły się w głębokich dołeczkach na policzkach. 
- Mieszkasz sam? 
- Nie. 
- Z dziewczyną? 
- Nie mam dziewczyny. Piszesz książkę?
Jego mina lekko zrzedła, a ja dość rozbawiony poklepałem go po ramieniu. 
- Spokojnie. To skoro bawimy się w detektywów... Co się dzieje między Tobą a Cher? 
- Nic, a co miałoby się dziać? 
- A bo ja wiem.. Widziałem ją już w wielu sytuacjach, z wieloma osobami, ale przy Tobie zachowuje się.. sztywno. - szepnąłem starając się, aby przypadkiem dziewczyna nas nie usłyszała. 
- Każdy miewa gorsze dni. Wierz mi. - puścił w moim kierunku perskie oko, po czym oblizał spierzchnięte wargi i postanowił zrobić sobie rundkę po salonie. Przesuwając się nieopodal długiego rzędu meblościanki uważnie przyglądał się wszystkim rekwizytom, które się tam znajdowały. Cóż, najwidoczniej.. albo spodobało mu się mieszkanie, albo dociekliwie czegoś szukał. W pewnym momencie dość sztywno się zatrzymał, a jego wzrok utkwił w jednej z ramek stojących na regale. Ujął ją w dłoń i uważnie się jej przyjrzał, jakby zobaczył tam coś nadzwyczaj hipnotyzującego. Pokusiłem się o podejście do niego i zanalizowanie sytuacji. Gdy oparłem się o jego ramię, nawet na mnie nie zerknął, tylko uparcie wbijał swoje szmaragdowe tęczówki w fotografię znajdującą się za drobnym szkiełkiem. - Kto to jest? - spytał wreszcie dość ochrypłym tonem  głosu. 
Zerknąłem w tym samym kierunku, w którym skierowany był jego wzrok. Moim oczom ukazało się zdjęcie przyozdobione w czarną, niezbyt wymyślną oprawę. Zdjęcie, na którym znajdowałem się ja i Zayn. Było to zdjęcie z imprezy urodzinowej mojego chłopaka. Obydwoje ubrani w schludne koszule robiliśmy do obiektywu głupie miny wyciągając przed siebie kieliszki z szampanem. Wokół nad było bardzo kolorowo, a my wyglądaliśmy jak para najlepszych przyjaciół, która idealnie wiedziała jak spożytkować swój wolny czas, mianowicie: imprezując. 
- Mój.. współlokator. - nie czułem potrzeby, aby informować praktycznie zupełnie nieznajomej osoby o moich koligacjach z innymi ludźmi. 
- Długo się znacie?
- Od urodzenia. 
- Interesujące. - mruknął jakby bardziej do siebie, a ja jedynie uniosłem lewą brew ku górze. Chłopak jednak po chwili zdał sobie sprawę z tego, że coś powiedział, więc lekko się uśmiechnął i odstawił przedmiot na miejsce. - Wiesz, muszę już iść. Na prawdę miło mi było Cię poznać, Niall. - wyczułem specjalny nacisk na ostatnie słowo, tudzież moje imię. Nie wiedząc jak zareagować, po prostu ścisnąłem jego dłoń, która skierowana była w moim kierunku. - Do zobaczenia niedługo, mam nadzieję. - kiwnął głową.
- Do zobaczenia. - odparłem, po czym nieznacznie uniosłem kąciki ust ku górze i odprowadziłem jego posturę wzrokiem aż po same drzwi wyjściowe.
- A tego gdzie wywiało? - usłyszałem damski głos należący do Cher. Wzruszyłem jedynie ramionami, po czym podszedłem do niej i zawieszając rękę na jej ramieniu, szeroko się uśmiechnąłem.
- Lubisz spaghetti? 
Jej odpowiedź była logiczna, tak więc.. skoro obiecałem jej obiad - muszę dotrzymać danego jej słowa.



// OMG, NIE WIERZĘ, ŻE TO DODAJĘ *_* Robiłam już tyle podejść do napisania nowego rozdziału, kilkakrotnie również planowałam usunięcie bloga. ALE WRÓCIŁAM. Ze zdwojoną siłą, w lepszym humorze i nieco barwniejszym doświadczeniem. Wiem, że już nie będzie tak jak kiedyś. Połowa czytelników się wykruszyła, lecz wolę naznaczyć, iż to wszystko nastąpiło jedynie z mojej winy. Chciałabym, aby Ziall znów wrócił do obiegu. Jest on dla mnie bardzo ważny i będę się starała nie popełnić kolejnej gafy i nie odpuścić sobie z pisaniem "od tak, bo nikt mnie nie wspiera". Guzik prawda! Dziękuję wszystkim osobom, które nękały mnie na twitterze tematami o nowej notce. Może wtedy nie było mi miło na to odpisywać, ale to dzięki Wam znów wracałam myślami do tego opowiadania. Mam nadzieję, że Was nie zawiodę, że znów wpełzniecie do mojego małego, Ziallowego świata i nie odpuścicie mi tak długo, aż na końcu rozdziału nie pojawi się kluczowa wstawka "THE END". Moja głowa aż huczy od różnorakich zarysów fabuły, które mogę tutaj wepchnąć. Mam nadzieję, że choć coś z tego wykorzystam. Trzymajcie za mnie kciuki i pamiętajcie: ZIALL IS REAL! <3
@ChelleHoralik

19 komentarzy:

  1. Wow.. Coś czuję,że Harry tu namiesza i to sporo

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE WIERZĘ! CHELLE DODAŁAŚ ROZDZIAŁ :O Jest cudowny, a jak jeszcze raz mi powiesz, że nie umiesz pisać to osobiście ci coś zrobię. Awww znów wprowadziłaś Cher jak w another moment passing by. Jestem ciekawa o co chodzi ze Stylesem, ale tylko ty wiesz co kryje się w twojej główce. :D Jest bardzo... powściągliwy i trochę dziki, ale wiem, że nie powiesz dlaczego. Więc standardowo rozdział jest zajebisty, czekam na kolejny i nie wiem co jeszcze mogę ci powiedzieć babe. Ziall ♥ ~mrshoran

    OdpowiedzUsuń
  3. DWUDZIESTY. ..DWUDZIESTY? DWUDZIESTY RODZIAŁ TUTAJ?! O MÓJ BOŻE, NIE WIERZĘ, ŻE TO CZYTAM. Skoro już zaczęłam pisać komentarz, chciałam powiedzieć iż jestem z siebie dumna, gdyż ja jestem wśród tych osób którzy męczyli cię na twitterze. Jak widać, mój plan się powiódł.
    Rozdział jest...c.u.d.o.w.n.y. Na prawdę, nie spotkałam się jeszcze z takim opowiadaniem jak to. jest wyjątkowo wciągające, co potwierdzi to każdy stały czytelnik. ZIALL IS REAL. dzięki tobie shippuje Zialla, wiesz?
    Piszesz świetnie, nawet więcej niż świetnie, piszesz niesamowicie interesująco. Sama chciałabym tak pisać,jednak nie umiem. Masz na to jakieś sposoby?
    Okej, więc nie bd się tu rozpisywać, skoro ciebie nawet to nie zainteresuje, więc skończę jednym, ostatnim zdaniem.
    Kocham cię i twojego bloga, ziall jest prawdziwy, twoje opowiadanie jest najlepsze na świecie i czekam na dalsze rozdziały. :3
    *Horan Hug* @nakedharreh

    OdpowiedzUsuń
  4. ale się cieszę, że nie usunęłaś, a co więcej, że postanowiłaś go kontynuować... rozdział fajny, fajny i już się nie mogę doczekać co będzie dalej. Dziewczyno, jesteś MEGA :* uwielbiam Cię i mam na dzieję, że to wiesz.. Kocham Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa! patrzy podejrzanie na postać Harry'ego ;D ciekawe co wymyślisz ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. O MÓJ BOŻE !!! W końcu moje modlitwy zostały wysłuchane , ty nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze :) juz nie moge siędoczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. WRESZCIE! Kocham to opowiadanie najbardziej z wszystkich istniejących <3 mam nadzieje, ze teraz bedziesz czesto dodawala i niebedzie takich dlugich przerw.. CUDNE!

    OdpowiedzUsuń
  8. welcome back honey :D cieszę się, że wróciłaś, nie każ nam znów tak długo czekać na kolejny rozdział ;p <3

    OdpowiedzUsuń
  9. BOŻE KOCHANY! REWELACYJNE OPOWIADANIE! KOCHAM ZIALLA, WIĘC I KOCHAM TO OPOWIADANIE I CIEBIE! <33
    dzisiaj dostałam linka do Twojego opowiadania i przeczytałam już wszystkie rozdziały i stwierdzam, że całe opowiadanie i Ty, jesteście niesamowici! *_*
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :D

    powiadamiasz o nowych notkach na blogu? jeżeli tak mogłabyś mnie informować na tt? mój nick: @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń
  10. btw ja nie wiem czemu pani J się czepia twojego stylu pisania

    OdpowiedzUsuń
  11. o mamuniu. Harry coś kombinuje ;d dziwny typ. Nawet nie wiesz jak się ciesze że wróciłaś.♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Przysięgam że jeśli kiedys usuniesz tego bloga to cie lokko mówiąc zamorduje xx
    Rozdział CUDOWNY *.* Harry coś kombinuje nie? ;D
    Serio on mnie zastanawia ;o
    Czekam na następny rozdział, pozdrowienia Xx
    @Zaawsze_Spoko

    OdpowiedzUsuń
  13. *myśli* Boże, co ja ma ci napisać tutaj? Że świetnie, ciekawie, intrygująco, erotycznie, pięknie, cud, miód i maliny? Przecież Ty to wiesz, no! *wzdycha niezadowolona* Cóż, ja... już wczoraj ci napisałam, ze będziesz powodem mojego nieprzygotowania i... no cóż, jednak wtedy internet mi się zbuntował i wyłączył się. Kochany stworek... Czy ja nie powinnam pisać o Ziallu, a nie o internecie? *kręci z niedowierzaniem głową*. Powiem ci jedno: takiego Zialla to ja jeszcze nie czytałam, ja w ogóle znam tylko z 3-4 opowiadania z Zaynem i Niallem w roli głównej, tak więc, nawet nie mam szerokiej gali porównawczej. Twój Zayn, takim jak go wykreowałaś, sprawia, że mam ochotę rzucić się na niego, i powiedzieć, ze przez tydzień nie wyjdziemy z wyra. Bad bay, a jednocześnie taki 'hdhjfddsg', wiesz o co mi chodzi. Natomiast Nialler, awwwwww, nie potrafię określić tego co czułam jak czytałam wszystkie jego przemyślenia, bo wręcz jest to nie do opisania. I Elizabeth, mam awersję do tego imienia, jakoś... no nie przemawia do mnie, ale rozumiem, ze ona i jej maleństwo (i love little baby!) odegrają ważną rolę w całym tym przedstawieniu. Ktoś tu... ach Hazziątko! Loczek, który teraz zrobi rozpierdol na całego, bo wiem, czuję to wręcz, że on namiesza i to całkiem porządnie. No i Cher, która ma jakieś pokrętne tajemnice w stosunku do kumpla. Och, Jezu, wielbię tutaj twoją fabułę, wszystko, jest wręcz magiczne, kochane, a ja wręcz niekiedy śmiałam się jak opętana nad niektórymi tekstami. "Jajeczkodrogą szło" i normalnie śmieje się jak debil. Ej, jak tak możesz zmieniać dorosłą dziewczynę w dziecko śmiejące się z TAKICH tekstów, to nie moralne, nielogiczne i nieetyczne, no. Muszę przyznać, że opowiadanie naprawdę na wysokim poziomie (idę schować się z moim opowiadaniem) a co najważniejsze - zawsze coś się dzieje! No i jest pozytywnie! I to mnie raduje, bo mam dość śmierci w opowiadaniach (hipokryzja z mojej strony, ale who cares?). No. To ja w ciągu 3-4 godzin nadrobiłam 20 rozdziałów, i nadal mam niedosyt, bo jestem ciekawa czy Malik i Styles się znają, co odwali Curly i jak potoczą się losy Lizzie, oraz jej bejbiczka. Tyle pytań, żadnych odpowiedzi, idzie strzelić sobie w kolano.
    Nie zauważyłam żadnej informacji, a może mi to umknęło, ale informuj mnie o nowym rozdziale, dobrze? @HipstaMouse ,Bozia ci w dzieciach to wynagrodzi.
    A teraz spadam na wykłady, bo lada chwila a się spóźnię i już nie będzie tak wesoło i kolorowo.
    Weny, weny, weny i niech Ziall będzie z Tobą! <3


    [final-souffle] - chcesz to wpadnij, o ironio, piszę też z Ziallem w roli głównej, ale jest... ciut... dołujący *niezręczna mina*


    ps. na litość boską, kody, weź coś z nimi zrób, i hate this ;_;

    OdpowiedzUsuń
  14. naprawdę myślałam że już sobie odpuściłaś bloga a tu prosze nowy rozdział :) jest świetny, życzę weny i mam nadzieje że szybko dodasz kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś mnie wzięło, żeby sprawdzić twojego bloga, może coś napisałaś i co się okazało? Nowa notka z GRUDNIA! Ucieszyłam się niezmiernie i od razu zaczęłam czytać :) Masz niesamowity talent, którego ogromnie Ci zazdroszczę! Sama proawdzę bloga, ale nie jest jak niesamowity jak twój! Mam nadzieje, że szybko pojawi się nowy rozdział ♥.
    Uwielbiam Cię mała :) x

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślałam, że już nic nie napiszesz na tym blogu :) Dobrze, że wróciłaś :) Nie mogłam się doczekać nowego rozdziału :) Postać Harrego jest naprawdę intrygująca :) Taka tajemnicza. Czuję, że może namieszać w związku Niall'a i Zayn'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej jest nowy, a myślałam, że juz nic nie dodasz.
    Ja juz chcę następny :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Och to jest świetne! *.*
    I wgl Harry tu jest jakiś tajemniczy.
    Dziwne, dlatego też chcę następny rozdział.
    Dziękuję, że wróciłaś, tęskniłam i pisz pisz tego bloga <33
    + zapraszam do Siebie : http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń